Opowiadanie nr 27 od Somethy

Sometha

Yamis w końcu opuścił miasto. Był ubrany bardziej bogato, nie w prostą koszulę i powycierane spodnie jak zazwyczaj. Jechał na białej krzyżówce kelpie i zwykłego konia. Klacz co jakiś czas nerwowo zarzucała łbem. Mężczyzna, dotąd jadący wyprostowany, z dumnie uniesioną głową, zgarbił się spory kawałek za bramą. Cicho westchnął i popędził wierzchowca. Miał zamiar w miarę szybko odnaleźć Nerezzę, z nadzieją, że ta chce zostać odnaleziona. Inaczej będzie miał z tym poważne trudności.

Nerezza

W tym czasie kupiła drewniany domek nad brzegiem morza w pobliżu portu Sean.

Sometha

Po dłuższym czasie dowiedział się, gdzie teraz mieszka dziewczyna i pojechał do niej.

Nerezza

Gdy tylko go zobaczyła, zamknęła drzwi.

Sometha

Westchnął ciężko i ponownie zapukał do drzwi.
-Rez, otwórz, proszę - powiedział.

Nerezza

Zignorowała go.

Sometha

Nie miał zamiaru odpuścić. Usiadł obok drzwi. Kątem oka obserwował klacz, która brodziła w morzu zaraz przy brzegu.

Nerezza

Mruknęła coś pod nosem. Poszła do salonu.

Sometha

Pod wieczór ponownie zapukał.

Nerezza

Nadal go ignorowała.

Sometha

Z rezygnacją opuścił rękę.
-Chodź, Vesta, nic tu po nas - mruknął i chwycił wodze, gdy klacz podeszła.
Zaczął iść w stronę najbliższej karczmy.

Nerezza

Z domu wyszła po kilku dniach.

Sometha

W tym czasie mieszkał w jednej z gorszych karczm.

Nerezza

Włożyła ręce do kieszeni. Poszła na spacer.

Sometha

Akurat miał zamiar opuścić tą okolicę. Zauważył dziewczynę. Lekko przygryzł wargę i podszedł do niej.

Nerezza

Zmierzyła go wzrokiem.
- Czego chcesz? - spytała chłodno.

Sometha

Widać było, że jest zmęczony.
-Możesz mi powiedzieć, o co ci chodzi? - zapytał.

Nerezza

- Nie mam zamiaru się przed tobą tłumaczyć. - powiedziała.

Sometha

Westchnął ciężko.
-Już spokojnie nie można zająć się sprawami rodzinnymi, bo kobieta się obrazi - mruknął.

Nerezza

Pokręciła głową.
- Dupek. - powiedziała tylko. Minęła go.

Sometha

Spojrzał na nią nic nie rozumiejącym wzrokiem. Chwycił ją za ramię.

Nerezza

Wyszarpnęła się.
- Zostaw mnie. - warknęła.

Sometha

-Nie zostawię, dopóki nie dowiem się, o co ci chodzi - powiedział spokojnie.

Nerezza

- Domyśl się. - powiedziała. Poszła dalej.

Sometha

Wywrócił oczami z irytacją. Poszedł za nią.
-Chodzi o to, że pojechałem sam? - zapytał.

Nerezza

Zatrzymała się. Uderzyła go w twarz.
- Daj mi w końcu spokój. - powiedziała chłodno.

Sometha

Potarł policzek.
-Już ci mówiłem, że chcę się dowiedzieć, o co ci chodzi, a później to mogę nawet zniknąć raz na zawsze - mruknął.

Nerezza

Prychnęła.
- Po co do mnie przylazłeś?

Sometha

-Przecież ci mówiłem, że wrócę, jak wszystko załatwię - powiedział.

Nerezza

- A ja mówiłam, żebyś nie wracał. - mruknęła.