Opowiadanie nr 29 od Somethy

Sometha

Tym razem dłużej nie wracał

Nerezza

Nuori obudziła się rano

Sometha

Był już w domu. Leżał obok niej

Nerezza

Przetarła oczy. Przytuliła się do niego

Sometha

Pocałował ją czule.
Z czasem zaczął całkiem przez przypadek "sprowadzać na złą drogę" jednego ze świeżo upieczonych kapłanów. Nie zauważył, że go pociąga.

Nerezza

Trzymała się blisko niego.

Sometha

Pocałował ją czule

Nerezza

Odwzajemniał pocałunek. Objęła go w pasie

Sometha

Pogładził ją po policzku

Nerezza

Spojrzała mu w oczy. Lekko się uśmiechnęła

Sometha

Lekko odwzajemnił uśmiech. Miał zamiar przejść się do świątyni.

Nerezza

Została w domu..

Sometha

Ciekawiła go tutejsza religia, głównie dlatego odwiedzał świątynię. Chciał wiedzieć jak tubylcy postrzegają świat i przy okazji lepiej poznać ich język. Nawet nie miał złych zamiarów, nie chciał w nic ingerować.
Szedł w cieniu najdłużej jak tylko się dało. Był już niedaleko świątyni. Tym razem już tylko rzucił okiem na budynek, już dużo wcześniej przyjrzał nu się dokładnie.

Nerezza

Kapłan, który się w nim podkochiwał, zajmował się roślinami rosnącymi dookoła świątyni. Długie, ciemne dredy miał upięte w kucyk.

Sometha

Niezbyt uśmiechało mu się przebywać w pełnym słońcu. Z drugiej strony w budynku mogło być goręcej. Toschi wybrał siedzenie w cieniu, na jednej z ławek stojących na zewnątrz. Na chwilę przymknął oczy, gdy już wygodnie usiadł.

Nerezza

Starał się na niego nie patrzyć, ale nie za bardzo mu się to udawało.

Sometha

Dość szybko zdał sobie sprawę z tego, że jest obserwowany. Nie przejął się tym. Odgarnął włosy z twarzy, żałując, że ich nie spiął. Nie mając niczego lepszego do roboty, spojrzał na mężczyznę, który mu się przyglądał.

Nerezza

Od razu odwrócił wzrok. Lekko przygryzł wargę

Sometha

Również odwrócił wzrok. Po dłuższej chwili wstał z ławki.

Nerezza

Z powrotem na niego spojrzał.

Sometha

Po chwili wahania podszedł do niego.
- Coś nie tak, że tak mi się przyglądasz? - zapytał.

Nerezza

Od razu spuścił wzrok.
- Nie. - odpowiedział. - Przepraszam.

Sometha

- Nie musisz przepraszać - mruknął tylko.
Po dłuższej chwili wszedł do środka.

Nerezza

Patrzył za nim. Cicho westchnął

Sometha

W pełni korzystał z tego, że był w budynku sam. Niezbyt przejmował się, że to miejsce może być dla kogoś święte samo w sobie. Ale również niczego nie niszczył, to byłoby poniżej jego godności.

Nerezza

Nie przeszkadzał mu w tym

Sometha

Skądziś wytrzasnął jakiś alkohol. Nawet nie był w stanie stwierdzić, co to było.

Nerezza

Po dłuższym czasie wszedł do środka

Sometha

Z ciekawości spróbował i nawet mu zasmakowało.

Nerezza

Zauważył to. Podszedł do niego.